Dlaczego Meta warto zwrócić uwagę na strony rosyjskich placówek dyplomatycznych

Dzień 15 listopada okazał się być niezbyt spokojnym dniem dla całego świata. W Ukrainie odbyło się kolejne masowe bombardowanie infrastruktury energetycznej. W wyniku tego około 10 mln mieszkańców Ukrainy pozostało bez prądu, wody, ogrzewania i stabilnej łączności. Natomiast wieczorem tego samego dnia pojawiła się informacja o tym, że rakiety narobiły też biedy w Polsce. Media podały, że w miejscowości Przewodów niedaleko polsko-ukraińskiej granicy miał miejsce atak rakietowy, w którym zginęły dwie osoby. 

Spowodowało to prawdziwy wybuch w przestrzeni informacyjnej: jedni obiecali, że za chwilę Ukraińcy zobaczą w swoim niebie samoloty F-16, inny zaś obawiali się, że lada moment rozpocznie się III wojna światowa. Różne były też wersje pochodzenia rakiety: jedni mówili, że eksplozja nastąpiła w wyniku zamierzonego (lub przypadkowego) uderzenia rakiety rosyjskiej, inni – że przyczyną tragedii była rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, która nie trafiła w cel.

Jednocześnie, ze względu na to, że władze polskie czekały na zakończenie czynności śledczych i nie komentowały wydarzenia, wokół tematu wybuchu powstała pustka informacyjna. Z powodu braku oficjalnych informacji i szczegółów tę pustkę szybko wypełniły pogłoski i „relacje z pierwszej ręki”. Oprócz wielbicieli teorii spiskowych z chaosu informacyjnego skorzystała rosyjska machina dezinformacji: w internecie natychmiast rozpowszechniły się oficjalne komunikaty rosyjskiego MSZ i innych przedstawicieli władz rosyjskich, a nieco później zaczęła się pojawiać wyraźna rosyjska propaganda. W niniejszym artykule ukraińska organizacja pozarządowa Sieć Obywatelska OPORA, która zajmuje się badaniami nad szerzeniem dezinformacji w mediach społecznościowych, przeanalizowała, co użytkownicy Facebook pisali o Przewodowie i jak Rosja rozpowszechniała swoją narrację i propagandę o uderzeniu rakietowym na tę miejscowość.

Każdemu swoje: sieć komunikatów rosyjskich

Do śledzenia nieprawdziwych informacji i kanałów ich rozpowszechniania OPORA wykorzystała Crowdtangle – narzędzie Meta do analizy Facebooku oraz Instagrama. Za pomocą tego narzędzia pobraliśmy i przeanalizowaliśmy posty na profilach i w grupach na Facebooku zawierające słowo kluczowe „Przewodów” pisane cyrylicą i literami łacińskimi w okresie od 15 do 25 listopada. Takich postów było 6513, w tym 1021 (15.7%) uznaliśmy za propagandowe. To jest największy udział dezinformacji, który odnotowaliśmy w swoich badaniach – w dotychczasowych materiałach OPORY udział rosyjskiej propagandy wśród innych wpisów rzadko kiedy przekraczał 10%.

Komunikaty dezinformacyjne, które stwierdziliśmy w postach, możemy podzielić na 6 kategorii: część wpisów powtarzała komentarze rosyjskich osób oficjalnych i władz, część zawierała krytykę władz ukraińskich i polskich, krajów zachodnich, niektórych polityków z poszczególnych krajów oraz przypuszczała pogorszenie relacji pomiędzy Ukrainą a jej zachodnimi partnerami. Uogólnione podstawowe przekazy są przedstawione na slajdach:  

Największy udział dezinformacji (338 postów lub 33% stwierdzonej propagandy) – to wpisy o jawnie prorosyjskich treściach. Do tej kategorii zaliczamy udostępnienia postów rosyjskiego MSZ, komunikatów Ministerstwa Obrony Rosji, Dmitrija Pieskowa lub Wasilija Nebenzii. Treść tych wypowiedzi jest łatwa do wyobrażenia: to nie jest wina Rosji, atak rakietowy jest prowokacją „kijowskiego reżimu”, natomiast polscy i zachodni politycy i media „rozpowszechniają rusofobię” (pełną listę usprawiedliwień i oskarżeń zawiera ten wpis rosyjskiego MSZ). Większość z tych komunikatów pojawiła się natychmiast wieczorem 15 listopada i dała impuls do rozwoju innych wątków dezinformacji. 

Prawie tyle samo postów (32% lub 325 postów) zawierało treści o charakterze antyukraińskim. Obejmowały one cały zestaw tez dyskredytujących Ukrainę, Ukraińców i władz ukraińskich, a także wezwania do wznowienia negocjacji pokojowych z Rosją. Najbardziej popularny przekaz antyukraińskiej retoryki – Ukraińcy bardzo często kłamią, dlatego nie warto ufać im i Wołodymyrowi Zełeńskiemu (wspomniano o tym aż w 163 wpisach). Zdarzała się też o wiele bardziej radykalna narracja („Ukraina jest krajem neobanderowskim, dlatego jej celem jest wyniszczenie narodu polskiego”).

Dość duży udział (17% lub 175 postów) stanowiły wpisy o charakterze antyzachodnim. Przeważnie chodziło o to, że upadek rakiety w Przewodowie nie był przypadkowy, lecz była to zaplanowana prowokacja krajów Zachodu i Ukrainy, aby nareszcie rozpocząć III wojnę światową (o tym napisano w 132 postach). Wiele wpisów miało na celu dyskredytację NATO:  podobno, Sojusz nie potrafi odpowiedzieć na atak.

O wiele mniej popularna była narracja o pogorszeniu się relacji między Ukrainą a światem - 72 posty (7%), braku suwerenności Polski (bo czekała na zgodę sojuszników, aby ogłosić wersję śledztwa o ukraińskiej rakiecie przeciwlotniczej) - 61 postów (6%) oraz niedopuszczalnej reakcji polityków różnych krajów na atak rakietowy - 50 postów (5%)

Kto rozpowszechnia rosyjską dezinformację?

Nie warto uważać, że opisane wyżej narracje były rozpowszechniane wyłącznie w niektórych krajach rosyjskojęzycznych lub ograniczyły się wyłącznie do terytorium Polski. Tak naprawdę zaledwie około 10% stwierdzonej przez nas dezinformacji opublikowano w języku rosyjskim. Natomiast prawie 90% nieprawdziwych wpisów sporządzono w języku angielskim, polskim, hiszpańskim, włoskim i innych. 

Za pomocą Crowdtangle zbadaliśmy również, z jakich krajów najczęściej pochodziła dezinformacja o ataku rakietowym. Najbardziej aktywnie produkowano ją w Polsce (101 wpisów) i Rosji (42 wpisy), nieco mniej – w Czechach (33 wpisy), Słowacji (16 wpisów), Włoszech (15 wpisów) itd.

 

Ciekawe jest także to, gdzie konkretnie rozpowszechniano nieprawdziwe informacje. Najczęściej (527 wpisów) publikowano je na profilach, które nie mają określonej orientacji – przeważnie są to małe strony lub grupy. Wśród nich występują zarówno jawnie prorosyjskie (България и Русия- братски съюз!, Vladimir Poutine itd.), jak i mniej popularne polityczne profile poszczególnych krajów (PEDRO CASTILLO PRESIDENTE DEL PERUРумен Радев ВТОРИ МАНДАТ! itd.). Dużo propagandy znaleźliśmy na profilach mediów (216 wpisów) – zarówno rosyjskich (RT DE, Коммерсантъ Политика), jak i zagranicznych (Afrique Magazine News, El Informador Venezuela itd.). 

Prawdziwą niespodzianką dla nas stała się aktywność rosyjskich ministerstw, ambasad, konsulatów oraz innych instytucji państwowych na Facebooku. Opublikowały 90 wpisów z dezinformacją – przeważnie udostępniały post rosyjskiego MSZ z uzasadnieniem niewinności Rosji. To jest szczególne zadziwiające ze względu na to, że od marca 2022 roku działalność spółki Meta w Rosji jest zakazana, i niedawno Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej wpisała ją na listę mediów ekstremistycznych. Jednak, jak widać, ten fakt nie stanowi przeszkody do tego, aby ambasada Rosji w Korei Północnej opublikowała sprostowanie doniesień polskich mediów na własnym profilu na Facebooku.

Nieco mniej aktywne w zakresie tworzenia i szerzenia dezinformacji były profile partii politycznych - 60 postów, poszczególnych osób (przeważnie byli to politycy lub znani komentatorzy polityczni) - 18 postów oraz organizacji pozarządowych - 5 postów. 

Sprawić, by Rosja przegrała wojnę informacyjną

Widzimy, że brak oficjalnych komunikatów i chaos informacyjny nie wprawiły machiny rosyjskiej propagandy w zakłopotanie. Odwrotnie, szybko się zorientowała i prawie natychmiast rozpoczęła potężną międzynarodową kampanię w celu usprawiedliwienia Rosji i dyskredytacji Ukrainy i jej sojuszników. Naszym zdaniem oznacza to, że propaganda rosyjska w pewnym stopniu uczy się na własnych błędach i dąży do tego, aby dostosować się do nowej rzeczywistości.  Jeżeli na początku pełnoskalowej agresji Rosja stawiała na wpływ na własnych obywateli oraz operacje informacyjne wewnątrz Ukrainy, obecnie coraz bardziej skupia się na tym, aby siać niepewność i wątpliwość w mediach społecznościowych mieszkańców innych krajów. Ilustracją tego jest, na przykład, duży udział (prawie 16%) dezinformacji w postach dotyczących upadku rakiety w Przewodowie. 

Jednak adaptacyjna zdolność rosyjskiej propagandy oznacza tylko jedno – Ukrainie i krajom zachodnim warto też dostosować swoją strategię informacyjną do nowych realiów. Po pierwsze, pustka informacyjna spowodowana przez brak informacji oficjalnych na pewno była na rękę Rosji – zapewniła Rosjanom możliwość wypełnienia przestrzeni informacyjnej własną wersją wydarzeń. Należy wyprowadzić wniosek, że służby oficjalne muszą udostępniać informację tak szybko i szczegółowo, jak tylko się da, samodzielnie tworząc źródła informacji.

Po drugie, ponieważ większość rosyjskich stacji telewizyjnych jest obecnie zakazana w krajach zachodnich, głównym "polem walki" o zachodnią publiczność pozostaje Internet i media społecznościowe. Meta zrobiła dość dużo, aby ograniczyć możliwości propagandy rosyjskiej i jej wpływ na użytkowników zachodnich. Właśnie dzięki decyzjom rządów poszczególnych krajów oraz władz UE niektóre kanały rosyjskiej propagandy w Telegramie i profile na Facebooku lub Instagramie są niedostępne dla odwiedzających z tych krajów. Jednak nasze badanie pokazało, że rosyjska propaganda nie ogranicza się do stron Russia Today, Sputnik lub TASS, aby szerzyć „własny punkt widzenia”. Zamiast tego wykorzystuje całą sieć stron swoich zwolenników w różnych krajach. Na przykład, strona България и Русия- братски съюз! stabilnie pojawia się w naszych badaniach przynajmniej po raz trzeci i ciągle jest dostępna nawet z krajów Unii Europejskiej. Ponadto obecnie Federacja Rosyjska wykorzystuje w celach propagandowych swoje strony dyplomatyczne. Nie do końca rozumiemy, dlaczego Meta nie wprowadza żadnych sankcji wobec stron jawnie propagandowych, jednocześnie generując wiadomość o „potencjalnie zakazanych treściach” za każdym razem, kiedy ukraińscy użytkownicy pokazują w mediach społecznościowych skutki tej propagandy.

Po trzecie, jesteśmy świadomi tego, że media społecznościowe jeszcze długo nie będą chciały i mogły wykrywać i usuwać wszystkie treści propagandowe i szkodliwe. Właśnie dlatego jedyną rzecz, którą możemy zrobić, aby rosyjska propaganda stała się maksymalnie nieskuteczna – nauczyć się jej samodzielnego wykrywania i potępiania. 

Łącznie te trzy czynniki – rozwój umiejętności korzystania z mediów, zdolność państwa do skutecznej komunikacji oraz tworzenie przejrzystych polityk w mediach społecznościowych przeciwdziałających szkodliwym treściom – przydadzą się nam nie tylko teraz, lecz także po zwycięstwie w wojnie z Federacją Rosyjską.